Instagram

wtorek, 17 listopada 2015

17.11

   Jesień to moja ulubiona pora zdecydowanie, ale do pewnego momentu. 
To jedyna pora, kiedy naprawdę nabieram powera i wychodzę z domu,żeby pobiegać - w lecie jest mi źle i często są inne plany. 
W mojej szafie króluje czerń i jak na razie nie mogę się przełamać na inne kolory, z wyjątkiem białego i szarego. W lecie również tak mam.
Minusem tej pory roku jest to,że wstaje się gdy jest ciemno, i wraca się do domu gdy jest ciemno. 
Od razu idzie się zasiąść przed telewizorem czy komputerem, a to wcale nie jest dobre. 
Ciągle zmuszam się do tego,żeby nie usnąć już o 17, po przecież " jest jeszcze tyle do zrobienia". 
Ponoć jest to też pora roku, kiedy ludzie popadają w depresje. Ostatnie tygodnie wskazują na to,że ja również. Coraz częściej przyłapuje się na tym, że szukając ciekawego filmu na wieczór, wybieram dramaty miłosne, na których płaczę, nawet gdy dziewczyna dostaje głupiego kwiatka. Później kilka dni dochodzę do siebie, podczas których znajduje sobie okazje,żeby się wypłakać. A przecież ja nie jestem wrażliwą osobą,która płacze bez powodu. 
Chociaż listopad zawsze motywował mnie, aby zacząć szukać prezentów na święta, więc wtedy pojawia się świąteczny szał, a tu już raczej jest o wiele milej. 
Ostatnio szukam nowych inspiracji dla siebie, dla swojego stylu( chociaż on się oczywiście nie zmienił). 




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz